Z dziejów protestantyzmu w Lesznie w XIX i XX wieku. Rzecz o historii, pamięci i konstruowaniu tożsamości na polsko-niemieckim pograniczu

Olgierd Kiec
Uniwersytet Zielonogórski

Z dziejów protestantyzmu w Lesznie w XIX i XX wieku
Rzecz o historii, pamięci i konstruowaniu tożsamości na polsko-niemieckim pograniczu
Reformacja w Wielkopolsce charakteryzowała się pewną specyfiką w stosunku do innych regionów państwa polsko-litewskiego. Miejscowa szlachta, odmiennie niż w Małopolsce i na Litwie, nie wykazywała większego zainteresowania kalwinizmem, skłaniając się raczej ku ideom Lutra oraz – co było unikalne w skali całego kraju – braci czeskich. Ci ostatni pojawili się w Wielkopolsce w połowie XVI wieku, emigrując dużą grupą z Czech na północ, do Prus Książęcych. Część z nich nie dotarła jednak do ostatecznego celu migracji, osiedlając się w kilku wielkopolskich miejscowościach, między innymi w Lesznie, Poznaniu i Ostrorogu. W XVII wieku bracia czescy połączyli się z nielicznymi w Wielkopolsce wyznawcami kalwinizmu, tworząc wielkopolską Jednotę, czyli prowincję Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, łączącą idee czeskobraterskie i kalwińskie, a jednocześnie otwartą na wpływy czeskie, polskie i niemieckie. Słowiański rodowód Jednoty nie pozostał zapewne bez wpływu na trwalsze związanie polskiej szlachty z tym wyznaniem, gdyż niektóre polskie rody kalwińskie przetrwały do XX wieku.
Aleksander Brückner już ponad sto lat temu wskazywał, że polska reformacja, ów „słomiany ogień, rozdmuchany na chwilę do potwornych rozmiarów” , zaczęła załamywać się w znacznym stopniu z powodu odwrotu szlachty od „nowinek religijnych”. Odwrót ten dotyczył wszystkich wyznań ewangelickich, jednak największe straty poniósł luteranizm, który już pod koniec XVI wieku zaczął szybko tracić szlacheckich i magnackich zwolenników w Wielkopolsce. Protestantyzm przetrwał wprawdzie w tym regionie, ale głównie za sprawą fali imigracji, która napłynęła z sąsiedniego Śląska i Czech w okresie wojny trzydziestoletniej. Uchodźcy byli jednak przeważnie mieszczanami, w większości niemieckimi luteranami, i już nie pozyskali tak licznych szlacheckich zwolenników, jak ich poprzednicy w XVI wieku. Przyczyniło się to zarówno do plebeizacji ewangelickich zborów, jak i umocnienia ich niepolskiego oraz niesłowiańskiego oblicza.
Procesy te dotyczyły także Leszna, które od połowy XVI wieku było silnym, choć jeszcze nie najważniejszym ośrodkiem Jednoty. Bracia czescy stanowili największą grupę wyznaniową w tym mieście, korzystającą z patronatu rodu Leszczyńskich, będących właścicielami grodu. W czasie wojny trzydziestoletniej do Leszna napłynęła w latach 1627–1628 nowa fala czeskich uchodźców, wśród których był między innymi słynny teolog i pedagog Jan Amos Komensky. Dopiero jednak po roku 1636, kiedy bracia czescy utracili na rzecz katolików świątynię w Ostrorogu, głównym ośrodkiem Jednoty stało się Leszno . Miasto funkcjonowało jako centrum tego wyznania niemal do końca XVIII wieku, tracąc swą pozycję dopiero w okresie zaboru pruskiego.
Wzrost znaczenia Jednoty czeskobraterskiej w Lesznie przypadł na czas, kiedy jej wyznawcy stracili w tym mieście swoją liczebną przewagę na rzecz niemieckich luteranów. Potężna fala imigrantów ze Śląska przyczyniła się do powstania kilku znakomicie rozwijających się miast w południowej Wielkopolsce, między innymi Kargowej, Szlichtyngowej, Bojanowa, Rawicza i Zdun. W Lesznie tymczasem niemieccy przybysze, pochodzący w większości z przygranicznego, śląskiego miasta Góra, utworzyli wspólnotę luterańską nie tylko liczniejszą, niż miejscowy zbór czeskobraterski, ale w ogóle będącą największą wspólnotą wyznaniową w grodzie Leszczyńskich. W 1633 roku ówczesny właściciel miasta, Rafał Leszczyński, zawarł z przedstawicielami obu wyznań ugodę, na mocy której oba wyznania ewangelickie miały mieć równą pozycję przy zachowaniu honorowego pierwszeństwa braci czeskich. Luteranie otrzymali także zgodę na wzniesienie kościoła, co nastąpiło w 1635 roku; do czasu ukończenia nowej świątyni odprawiali nabożeństwa w kościele braci czeskich, będącym dawną świątynią katolicką.
Przywilej wydany w 1633 roku przez Leszczyńskiego stał się na ponad trzy stulecia istotnym elementem tradycji luteranów w Lesznie, uznających tę datę za początek funkcjonowania ich parafii w mieście. Liczna wspólnota luterańska nie miała wprawdzie tak wybitnych, wszechstronnie uzdolnionych i powszechnie znanych postaci, jak Komensky, ale zastęp – jak ich określił Stanisław Karwowski – „niepospolitych mężów”, był przecież znaczący . Wśród tych najbardziej znanych znalazł się choćby Johann Heermann, luteranin którego poetyckie talenty pozwalają postawić go obok Valeriusa Herbergera ze Wschowy. Luteranie posiadali też własną szkołę o ambicjach wykraczających poza przekazywanie elementarnej wiedzy i umiejętności, ale placówka ta nie zdołała dorównać kalwińskiemu gimnazjum, jednej z najlepszych szkół w Wielkopolsce. Fundamentalne znaczenie miała też luterańska drukarnia, otwarta w 1634 roku i funkcjonująca niezależnie od drukarni braci czeskich, uruchomionej w 1629 roku. Znaczenie obu drukarni było tym większe, że w Poznaniu, największym mieście Wielkopolski, nie było protestanckiej drukarni, a tymczasem reformacja to ruch oparty na słowie drukowanym – bez wynalazku Gutenberga ideom reformacyjnym trudno byłoby dotrzeć do szerokiego kręgu odbiorców, a tym bardziej uzyskać trwały wpływ na kulturę .
Po katastrofie potopu szwedzkiego Leszno znacznie podupadło i straciło nieco swej sławy – wyjechali Czesi i Komensky oskarżany o zdradę, gimnazjum kalwińskie nie odzyskało dawnego poziomu, a w mieście zaczęli pojawiać się coraz liczniejsi katolicy i Żydzi. Wybitne jednostki wywodzące się z protestanckich rodów z trudem odnajdywały się w prowincjonalnym mieście, gdzie ewangelickie wyznanie znacznie utrudniało karierę. Skłaniało to do wyjazdów na studia za granicę i podejmowania służby na obcych dworach, a przykładem takich postaw stał się Daniel Ernest Jabłoński, senior Jednoty i nadworny kaznodzieja brandenburskiego dworu Hohenzollernów w Berlinie. Kariera Jabłońskiego to jednak także często przytaczany, symboliczny przykład dwuznacznych kontaktów polskich dysydentów, odczuwających narastającą nietolerancję i szukających pomocy u zagranicznych, niekatolickich władców.
Jakkolwiek gospodarcze i kulturalne znaczenie Leszna w XVIII wieku nie dorównywało sytuacji z pierwszej połowy XVII wieku, to jednak nadal było to przeważająco protestanckie miasto, główny ośrodek Jednoty i niezwykle silny ośrodek luteranizmu – wystarczy podać, że tylko w luterańskiej parafii funkcjonowały trzy stanowiska pastorów: proboszcza, archidiakona i diakona. Pochodzących z Leszna pastorów spotkać można było w różnych wielkopolskich parafiach, w tym w Poznaniu: duszpasterzem wspólnoty luterańskiej w tym mieście był w latach 1779–1816 pastor Ephraim Gottfried Stechebahr, podczas gdy Karol Diehl był w latach 1787–1791 pastorem parafii ewangelicko-reformowanej .
Znaczenie Leszna doceniano w całej Wielkopolsce, skoro w 1775 roku, korzystając z przywróconej formalnie w 1768 roku tolerancji wyznaniowej, to właśnie w tym mieście zwołano synod luterański oraz utworzono konsystorz w 1776 roku. Niestety już w 1781 roku, w wewnątrzkościelnym sporze między szlachtą a mieszczanami o powołanie okręgowych seniorów ze stanu mieszczańskiego, leszczyńska parafia poparła stanowisko szlachty. W efekcie siedziba luterańskiego konsystorza oraz miejsce odbywania synodów zostały przeniesione do Wschowy, a z funkcji radców konsystorza zrezygnowali dwaj pastorzy z Leszna, Johann Caspar Laengner i Samuel Gottlob Schäfer. Prawdziwą katastrofą był jednak wielki pożar w 1790 roku, czwarty już w dziejach Leszna, który strawił znaczną część miasta, w tym kościół luterański. Kościół ewangelicko-reformowany wprawdzie ocalał i luteranie natychmiast otrzymali prawo odprawiania w nim nabożeństw, ale wielu mieszkańców opuściło zniszczone miasto. Zdziesiątkowana parafia luterańska nie była już w stanie utrzymywać trzech pastorów, więc najmłodszy z nich, Johann Martin Fechner, przeniósł się do Osiecznej, a w Lesznie pozostały tylko dwa etaty pastorskie: prymariuszem był wspomniany już Laengner, a sekundariuszem Samuel Gottlob Wirth; po śmierci Laengnera w 1793 roku. Wirth został pierwszym pastorem, a miejsce drugiego proboszcza zajął Karl Gottlob Polluge.
W 1793 roku, po drugim rozbiorze Polski, Leszno zostało zajęte przez pruską administrację. W mieście, którego liczbę mieszkańców szacowano w XVII wieku na około 10 tysięcy, pozostawało niespełna siedem tysięcy. Ewangelicy stanowili większość wynoszącą niemal 3 100 osób, przy czym w liczbie tej dominowali luteranie, podczas gdy reformowanych (wraz z potomkami braci czeskich) było niewiele ponad osiemset osób; Żydów było niecałe trzy tysiące, a katolików ponad siedmiuset . Protestancka wspólnota, choć mocno przerzedzona, okazała się jednak przydatna w obsadzaniu najwyższych urzędów kościelnych w nowej pruskiej prowincji Prusy Południowe, utworzonej na terenie tej części Wielkopolski, którą zajęto w 1793 roku. Stolicą prowincji był Poznań, i to tam Prusacy urządzili administracyjne centrum ewangelickich struktur kościelnych. Konsystorz we Wschowie zlikwidowano i utworzono nowy w Poznaniu, ale stanowiska duchownych radców powierzono dwóm pastorom, którzy zajmowali najwyższe urzędy już w okresie przedrozbiorowym: radcą luterańskim został pastor Langner ze Wschowy, a kalwińskim pastor Christian Theophil Cassius z Leszna.
Dzięki wsparciu pruskich władz, ale też dzięki ofiarności samych leszczyńskich ewangelików oraz pomocy zagranicznych współwyznawców, w 1805 roku udało się odbudować luterański kościół w Lesznie. Nie wszystkie jednak pruskie innowacje, zmierzające do modernizacji sposobu zarządzania państwem, przyjmowano bez zastrzeżeń. Sporo emocji wzbudziły na przykład egzaminy, które musieli składać kandydaci na nauczycieli, także w szkołach parafialnych. Ofiarą tego zarządzenia padł dopiero co powołany na stanowisko szkolnego rektora Friedrich Wilhelm Fechner, który nie zdał egzaminu i został zatwierdzony na swoim stanowisko tylko dzięki stanowczej prośbie rady parafialnej . W 1806 r. sytuacja polityczna gwałtownie się zresztą zmieniła, gdyż po klęsce Prus w wojnie z napoleońską Francją, Leszno znalazło się w granicach Księstwa Warszawskiego, a obaj duchowni radcy poznańskiego konsystorza przestali wykonywać swoje obowiązki. Cassius, który był także pastorem poznańskiej parafii Jednoty, zmarł w 1813 roku, ale jego następcą na stanowisku pastora w stolicy Wielkopolski został w 1814 roku kolejny duchowny urodzony w Lesznie, Johannes Bornemann .
W 1815 roku Księstwo Warszawskie uległo likwidacji, a Prusacy przejęli kontrolę nad jego zachodnią częścią tworząc Wielkie Księstwo Poznańskie, od połowy XIX wieku nazywane prowincją poznańską (Provinz Posen). Centralna pozycja Poznania jako siedziby ewangelickich władz kościelnych została utrzymana, a kalwińskim radcą nowego Konsystorza Królewskiego został wspomniany pastor i senior Jednoty Bornemann. Nie wzbudziło to protestów ani wśród luteranów, ani wśród reformowanych w Lesznie, gdyż zasadniczo było to przywrócenie sytuacji z przełomu stuleci, czyli z okresu Prus Południowych. Dopiero unia luteranizmu i kalwinizmu, ogłoszona w 1817 roku i będąca pierwszym krokiem na drodze do utworzenia scentralizowanego, ewangelickiego Kościoła krajowego w Prusach, została oprotestowana mimo początkowej przychylności. Pierwsze nabożeństwo według unijnego rytu odbyło się w Lesznie 6 listopada 1817 roku w kościele luterańskim, a uczestniczyli w nim były diakon z Leszna, wspomniany już pastor Fechner, będący wówczas proboszczem w Osiecznej i seniorem leszczyńskiego okręgu kościelnego. Duchowni Jednoty z Leszna wzięli także udział w synodzie okręgowym, jaki odbył się w 1818 roku. Uczestnikami tego synodu byli wszyscy duchowni ewangeliccy, funkcjonujący na terenie diecezji luterańskiej, obejmującej parafie w Lesznie, Osiecznej, Śmiglu, Racocie, Rydzynie, Zaborowie oraz Krośnie koło Mosiny. Ogółem zebrało się zatem 15 osób: dziewięciu pastorów luterańskich i sześciu reformowanych; wśród reformowanych było pięciu duchownych z Leszna i jeden z Lasocic . Jak wynika z zachowanego protokołu obrad, wszyscy zebrani opowiedzieli się za zjednoczeniem luterańskich i kalwińskich parafii w Lesznie i Lasocicach, a jedynie pastor Karl Gottlob Polluge, prymariusz „dotychczasowej luterańskiej” parafii w Lesznie, zastrzegł, iż z powodu zadłużenia jego zboru nie można jeszcze bliżej określać sposobu i warunków tego zjednoczenia. Zwiastunem późniejszego oporu wobec unii i centralizacji Kościoła było zdecydowane opowiedzenie się za wyborem superintendentów oraz generalnego superintendenta przez duchownych, a także krytyka zwyczaju dostarczania rozporządzeń władz kościelnych za pośrednictwem landratów lub magistratów . Duch panujący w czasie obrad synodu leszczyńskiego był jednak zasadniczo przychylny unii obu wyznań, co stanowiło kontrast w stosunku do obrad synodu poznańskiego, w czasie którego to właśnie duchowni kalwińscy wyrażali zdecydowany sprzeciw wobec planowanych zmian, skutkujących faktyczną likwidacją odrębności wielkopolskiej Jednoty.
Proces dochodzenia do formalnej akceptacji unii luteranizmu i kalwinizmu przez duchownych Jednoty w Lesznie trwał jeszcze wiele lat. Największy opór wzbudzała nowa liturgia, ale istotne znaczenie miały też kwestie ustrojowe, w tym wybór seniorów i członków rady parafialnej, określanej tradycyjną nazwą prezbiterium. Dopiero w 1832 roku zgodzono się na zastosowanie nowej, wspólnej dla wszystkich parafii ewangelickich agendy, czyli porządku nabożeństw. Efektem było formalne zaprzestanie używania oficjalnych nazw „luterański” oraz „ewangelicko-reformowany”, a parafia Jednoty w Lesznie przyjęła świętego Jana za patrona zboru oraz kościoła; kościół parafii luterańskiej już od XVII wieku nazywany był kościołem św. Krzyża. Ostateczne przyjęcie wszystkich elementów nowej liturgii, w tym wystroju ołtarza i nabożeństwa z towarzyszeniem chóru, przyjęto dopiero w 1837 roku, ulegając naciskom kalwińskiego radcy konsystorza w Poznaniu, superintendenta Friedricha Leopolda Dütschkego.
Zgoda na unię z ujednoliconą liturgią była jednak pozorna, co wyraźnie dostrzegano w poznańskim konsystorzu już w 1834 roku. Przeciwnikami zmian i zwolennikami utrzymania odrębności Jednoty w Kościele Ewangelicko-Unijnym byli już jednak nie tyle dojrzali duchowni związani długoletnią i wręcz wielopokoleniową – jak Cassiusowie – tradycją z Jednotą, lecz dwaj młodzi pastorzy, którzy objęli stanowiska w Lesznie w latach 20. XIX wieku. Co więcej, obaj nie wywodzili się z miejscowych mieszczańskich rodzin, lecz przybyli z sąsiednich pruskich prowincji. Pierwszym z nich był August Schiedewitz, urodzony w 1798 roku. w Ząbkowicach Śląskich (Frankenstein) w rodzinie urzędnika podatkowego. W latach 1812–1818 uczył się w gimnazjum w Jeleniej Górze, przerywając edukację na kilka miesięcy w 1815 roku, kiedy wstąpił jako ochotnik w szeregi pruskiej armii walczącej z napoleońską Francją. W 1821 roku ukończył studia teologiczne i pracował odtąd jako nauczyciel domowy w szlacheckiej rodzinie na Śląsku. W 1824 roku zdał drugi egzamin teologiczny i zgłosił swoją kandydaturę na stanowisko pastora w reformowanej parafii w Lesznie. Uzyskał poparcie większości wyborców i w grudniu 1824 roku, jako 26-letni młodzieniec, rozpoczął duszpasterską służbę u boku 80-letniego seniora Jednoty Johanna Ludwiga Cassiusa. Bezpośredni wpływ sędziwego duchownego, pamiętającego jeszcze czasy przedrozbiorowe, musiał wywrzeć niemały wpływ na Schiedewitza, który stał się zwolennikiem zachowania odrębności Jednoty. Poglądy tego ostatniego miały podłoże nie tylko religijne, teologiczne, ale także, a może nawet przede wszystkim historyczne, zdradzające nie tyle zainteresowanie, co wręcz fascynację przeszłością Jednoty.
Stało się widoczne pod koniec dekady lat 30. XIX wieku, kiedy urzędnicy poznańskiego konsystorza poprosili wszystkich pastorów o sporządzenie historii ich parafii. Celem tego polecenia była swoista inwentaryzacja, opis stanu protestantyzmu w Wielkim Księstwie Poznańskim z uwzględnieniem dziejów poszczególnych zborów, ale efektem było ożywienie zainteresowania historycznymi tradycjami, widoczne przynajmniej w niektórych parafiach. Polecenie poznańskich władz kościelnych spotkało się ze zróżnicowanym przyjęciem, wielu pastorów zwlekało kilka lat z napisaniem historycznych opracowań, zdarzały się także bardzo powierzchowne, kilkustronicowe opracowania. Na tym tle szczególnie wyróżniło się niezwykle obszerne dzieło pastora Schiedewitza, ukończone w 1839 roku i liczące 184 strony rękopisu . Autor dziejów parafii luterańskiej w Lesznie, Johann Grabig, dostarczył tymczasem tekst liczący zaledwie 14 stron rękopisu i nie trzeba chyba dodawać, że było to bardzo pobieżne opracowanie .
Opracowanie Schiedewitza zawierało wiele szczegółowych faktów, a sposób narracji zdradzał, jak już wspomniałem, głęboką fascynację przeszłością Jednoty. Podobny stosunek do dziejów leszczyńskiego zboru braci czeskich i całej wielkopolskiej Jednoty wykazywał drugi pastor parafii św. Jana, Eduard Pflug. Urodzony w Halle w 1801 roku, ukończył tamże studia teologiczne, a następnie pracował jako nauczyciel domowy na Śląsku. Kiedy po śmierci sędziwego pastora Cassiusa w 1827 roku w Lesznie ogłoszono wakat na stanowisku drugiego pastora, Pflug pracował w nieodległym Głogowie i zgłosił swoją kandydaturę. Okazał się najbardziej przekonujący i w 1828 roku został wybrany na ten urząd spośród trzech kandydatów, którzy zostali zaprezentowani parafii. W Lesznie bardzo szybko zaprzyjaźnił się z Schiedewitzem, umacniając zbieżność poglądów małżeństwem z siostrą prymariusza. I jak sam Schiedewitz podkreślał, Pflug wykazał nadzwyczajne zainteresowania przeszłością, co wyrażało się między innymi w porządkowaniu i prowadzeniu archiwum Jednoty oraz opublikowaniu opracowania o przeszłości Leszna . Zainteresowania historyczne miały jednak nie tylko wymiar porządkowy, ale także ideowy, czy raczej tożsamościowy. W 1840 zmarł król Fryderyk Wilhelm III, który narzucił unię luteranizmu i kalwinizmu protestantom w Prusach. Rada parafii św. Jana już w 1841 roku wystąpiła z oficjalną prośbą o przywrócenie dawnego ustroju wielkopolskiej Jednoty, a kiedy nowy król, Fryderyk Wilhelm IV, bawił przejazdem w Lesznie w lipcu 1842 roku, pastor Pflug przedstawił stanowisko kolegium kościelnego. Efektem tych działań było zezwolenie na wybory duchownego seniora Jednoty, które odbyły się w 1843 roku Pastor Pflug nie zdobył jednak wymaganej większości głosów i nowym seniorem został Adolf Siedler, pastor parafii św. Piotra w Poznaniu .
Starania Schiedewitza i Pfluga o przywrócenie dawnego ustroju Jednoty zakończyły się tylko połowicznym sukcesem, wyrażającym się przywróceniem wybieralnego urzędu seniora posiadającego sukcesję apostolską. Wybory były jednak fasadowe i zwyciężali w nich zawsze kandydaci popierani przez Konsystorz Królewski w Poznaniu, będący często duchownymi luterańskimi. Nie bez znaczenia był też zapewne charakter pastora Pfluga, który nie ukrywał ambicji objęcia stanowiska seniora Jednoty, ale swoim zachowaniem – jak twierdził drugi pastor parafii św. Jana, Robert Frommberger – zniechęcał nawet przychylne mu osoby. Jego nadzieje zostały ostatecznie pogrzebane, kiedy po wyborze pastora Carla Goebela na seniora w 1857 roku, postanowiono obsadzić również stanowisko konseniora, czyli drugiego seniora. Został nim w 1859 roku pastor Theodor Gumprecht z Waszkowa, a Pflug tę nominację oprotestował, wskazując na liczne uchybienia nowego seniora, w tym na przykład oddawanie się tak nieobyczajnym rozrywkom jak polowania. Pastor Pflug zmarł w 1865 roku, ponoć wielce rozgoryczony, ale nie jest wykluczone, że jego ambicje nie były aż tak wybujałe, jak twierdził pastor Frommberger . W 1881 roku, po śmierci seniora Goebela, leszczyńska parafia św. Jana upomniała się raz jeszcze o wybory seniora „zgodnie z ustrojem Jednoty” w 1882 roku, a szczegółowe, historyczne uzasadnienie tego żądania wyłożył w obszernym, drukowanym opracowaniu pastor Rudolf Koch . Duchowny ten, drugi proboszcz w Lesznie w latach 1867–1885, był kolejnym przybyszem z Dolnego Śląska, który uległ fascynacji dziejami wielkopolskiej Jednoty. Poparty przez niego wniosek o respektowanie historycznych tradycji podczas wyborów duchownych zwierzchników nie został jednak uwzględniony, a nowym seniorem Jednoty i został w 1883 roku luterański duchowny Eugen Borgius, pastor poznańskiej parafii św. Piotra.
Istotnym elementem odrębności wielkopolskiej Jednoty była należąca do niej grupa polskiej szlachty kalwińskiej, trwająca w wierności protestanckiemu wyznaniu przodków od czasów reformacji. W parafii św. Jana funkcjonowało od XVII wieku stanowisko polskiego kaznodziei. Od 1822 roku zajmował je Johann Friedrich Cassius, profesor leszczyńskiego gimnazjum. Duchowny ten, choć był synem zmarłego w 1827 roku seniora Cassiusa, doskonale znającego język polski, sam posługiwał się tym językiem tak słabo, że nie był w stanie odprawiać polskich nabożeństw i wygłaszać polskich kazań. Niechęci do niego – z tego i z innych powodów – nie krył pastor Pflug, który w 1847 roku, po przedwczesnej śmierci Schiedwitza, objął stanowisko prymariusza. Pastor Cassius, choć zrezygnował już w 1848 roku z pracy w gimnazjum, to nadal był formalnie polskim kaznodzieją. Dopiero w 1854 roku udało się Pflugowi nakłonić go do przejścia w stan spoczynku, a odprawianie polskich nabożeństw ewangelicko-reformowanych powierzono diakonowi Wenzelowi z Poznania, przyjeżdżającemu do Leszna dwa razy w roku. Cassius zmarł w 1865 roku, stanowisko polskiego kaznodziei skasowano w 1867 roku. Polskie nabożeństwa odprawiano jednak w Lesznie nadal aż do lat 20. XX wieku, traktując je jako istotne świadectwo historycznych tradycji wielkopolskiej Jednoty.
Ostatnim pastorem parafii św. Jana, który odprawiał polskie nabożeństwa ewangelickie w Lesznie, był Wilhelm Bickerich. On także traktował utrzymywanie polskiego duszpasterstwa jako podtrzymanie kilkusetletniej tradycji, ale motywy jego zainteresowań przeszłością Jednoty znacznie się różniły od celów, jakimi kierowali się jego poprzednicy na stanowisku duchownych leszczyńskiej parafii św. Jana. Utworzenie Rzeszy Niemieckiej w 1871 r. oraz narastający antagonizm polsko-niemiecki w zaborze pruskim spowodował umocnienie wzajemnego związku nacjonalizmu i religii. Protestantyzm w pruskiej prowincji poznańskiej przybrał wówczas już wyraźnie narodowe, niemieckie oblicze, ale nie oznaczało to rezygnacji z duszpasterstwa w języku polskim. Zarówno duchowni luterańscy, jak i kalwińscy uznawali, iż utrzymanie duszpasterstwa w języku polskim przekona Polaków oraz osoby o niewykształconej w pełni świadomości narodowej – jak choćby luteranów w wiejskich parafiach na wielkopolsko-śląskim pograniczu – do wytrwania w wierności protestanckiemu wyznaniu i nieulegania pokusie dokonania konwersji na katolicyzm.
W przypadku Wilhelma Bickericha znajomość języka polskiego wiązała się jednak nie tyle z koniecznością odprawiania polskich nabożeństw, lecz raczej z badaniami nad historią wielkopolskiej Jednoty. To właśnie Bickerich jest autorem fundamentalnych opracowań dotyczących dziejów tego wyznania, opartych na gruntownej znajomości źródeł. Co więcej, duchowny ten nakłonił swojego rówieśnika, kolegę ze studiów Gottfrieda Smenda, do podjęcia pracy w parafii św. Krzyża w Lesznie. Obaj stworzyli znakomicie uzupełniający się tandem energicznych duszpasterzy, którzy swoimi badaniami historycznymi położyli fundamenty dla konstruowania polityki pamięci i tożsamości protestantów zarówno w Lesznie, jak i w całej Wielkopolsce.
Bickerich urodził się w 1867 roku w Zeiskam, mieście leżącym w tej części Palatynatu Reńskiego, która należała do Bawarii. Po nagłej śmierci ojca w 1870 roku wyjechał z matką do Poznania, gdzie wychowywał się w domu swojego dziadka, wspomnianego już seniora Jednoty Carla Goebela, pastora poznańskiej parafii św. Piotra i radcy Konsystorza Królewskiego. W Poznaniu ukończył gimnazjum w 1886 roku, a następnie studiował teologię w Erlangen, Bazylei i – najdłużej – w Halle. W czasie studiów zaprzyjaźnił się z Gottfriedem Smendem, urodzonym w 1866 roku w Barmen (obecnie część miasta Wuppertal) w pruskiej Nadrenii. Smend pochodził z rodziny fabrykanta, ale jego dziadek i pradziadek byli pastorami, co nie pozostało bez wpływu na decyzję o wyborze drogi życiowej. Po studiach w Erlangen, Lipsku i Halle pracował krótko jako nauczyciel w domu niemieckiego barona w Mitawie w Kurlandii, ale wrócił by podjąć uzupełniające studia w ewangelickim seminarium duchownym (Predigerseminar) w Wittenberdze. Tu nieco minął się z Bickerichem, który ukończył seminarium w Wittenberdze w 1891 roku i już w 1892 roku rozpoczął wikariat w parafii św. Jana w Lesznie. W październiku 1892 roku Smend otrzymał od Bickericha list z propozycją, by zgłosił swoją kandydaturę na zwolnione niedawno stanowisko drugiego pastora parafii św. Krzyża. Jak sam Smend wspominał, nigdy nie rozważał opuszczenia swojej nadreńskiej ojczyzny i przeprowadzki na Wschód, będący dla niego praktycznie nieznaną krainą. Swoją przyszłość wiązał raczej z Nadrenią, skoro oba egzaminy teologiczne, uprawniające do podjęcia służby duszpasterskiej, złożył w konsystorzu w Koblencji (w 1890 i 1892 roku), a nie – tak jak Bickerich – w Poznaniu. Przesłał jednak swoje podanie do Leszna i wygłosił próbne kazanie, ale jednocześnie ubiegał się o stanowisko duszpasterskie w innej parafii w Nadrenii. W Lesznie zrobił pozytywne wrażenie i został wybrany przez parafian, natomiast w ojczystej Nadrenii jego kandydaturę odrzucono. W ten sposób Smend trafił w lutym 1893 roku do Leszna; w tym samym miesiącu zarówno on, jak i Bickerich zostali ordynowani w Poznaniu na duchownych ewangelickich. Obaj zajmowali początkowo stanowiska sekundariuszy, ale Bickerich został już w 1896 roku prymariuszem, natomiast Smend został pierwszym pastorem parafii św. Krzyża dopiero w 1907 roku, ale za to objął jednocześnie stanowisko superintendenta leszczyńskiego okręgu kościelnego . Awans Bickericha do godności seniora Jednoty długo był wykluczony, gdyż stanowisko to było w praktyce zarezerwowane dla radców Konsystorza Królewskiego w Poznaniu, ale w 1932 roku, po śmierci seniora i radcy Haenischa, Bickerich został seniorem, pozostając pastorem w Lesznie. Niestety już w styczniu 1934 roku zmarł, a rok później na emeryturę przeszedł Smend.
Bickerich rozpoczął swoje urzędowanie w Lesznie od inicjatywy, która była programowym zwiastunem jego trwającej niemal cztery dekady działalności. W 1898 roku przypadała 350 rocznica założenia zboru braci czeskich w Lesznie, obchodzona jako rocznica założenia ewangelicko-reformowanej parafii Jednoty. Centralnym elementem jubileuszowych uroczystości miało być ufundowanie i odsłonięcie pomnika najwybitniejszego przedstawiciela tej parafii, Jana Amosa Komenskiego. Decyzję w tej sprawie podjęło prezbiterium parafii, a fundusze zebrano wśród parafian w Lesznie oraz w innych zaprzyjaźnionych parafiach, między innymi w Herrnhut. Pomnik wykonał rzeźbiarz Alfred Reichel, mieszkający w Charlottenburgu (miasto przyłączono do Berlina w 1920 roku). Pomnik stanął przed kościołem św. Jana, uroczystość odsłonięcia odbyła się w sierpniu 1898 roku. Na dwumetrowym postumencie z bawarskiego granitu ustawiono odlane z brązu popiersie uczonego o wysokości 1,2 metra. Na wszystkich czterech bokach postumentu umieszczono niemieckie napisy: z przodu „Amos Comenius”, z prawej daty urodzin i śmierci, z lewej „Rektor i kaznodzieja w tej parafii”. Napis z tyłu był nieco dłuższy, w języku polskim można go oddać następująco: „Świadek Chrystusa na wygnaniu, czeskiej Jednoty ostatni senior, przyjaciel ludzkości i wizjoner szkolnictwa” .
Czeski uczony i duchowny był niewątpliwie najbardziej znanym mieszkańcem Leszna, co doceniali także Polacy, mający wszakże zastrzeżenia do postawy Komenskiego w czasie najazdu szwedzkiego w 1656 roku. Urodzony w Lesznie Stanisław Karwowski, autor licznych publikacji o historii Wielkopolski, już w 1877 roku pisał o czeskim seniorze: „Że Komeniusz głównie się do zdrady Leszna przyczynił, nie może ulegać żadnej wątpliwości. Miał on tu bowiem największe znaczenie, jako senior i rektor gimnazyum, jako mąż głośny w całej Europie i jako mieszczanin w Lesznie osiadły, zaszczycony przyjaźnią potężnych panów protestanckich, bogaty i niepospolitemi zdolnościami górujący nad wszystkimi dysydentami nie tylko w Lesznie, lecz w całej Polsce, ba, nawet w Europie. Niepodobna, aby słowo takiego męża nie miało zaważyć na szali” . Wybór tej wybitnej postaci na patrona leszczyńskich ewangelików był zatem nieuchronny, ale jednocześnie wytyczał pewną oś polsko-niemieckiego sporu o ocenę obecności protestanckich imigrantów w Rzeczypospolitej.
Jubileusz 350 rocznicy utworzenia parafii czeskobraterskiej w Lesznie i odsłonięcie pomnika Komenskiego zapoczątkowały wieloletnią działalność badawczą i pisarską pastorów Bickericha oraz – w mniejszym stopniu – Smenda. Zróżnicowane zaangażowanie obu duchownych znakomicie podsumował pierwszy z wymienionych, wskazując iż parafia św. Jana to wyznaniowa wspólnota o starszej tradycji, natomiast parafia św. Krzyża to siostrzana wspólnota o większej teraźniejszości . Różnice były rzeczywiście wyraźne i musiały wpłynąć na aktywność obu duchownych. Parafia św. Jana liczyła pod koniec XIX wieku zaledwie półtora tysiąca osób i jej liczebność w zasadzie się nie zmieniała, wykazując raczej tendencje do nieznacznego spadku. Nie była to także rozległa parafia, gdyż obejmowała obszar Leszna oraz kilku okolicznych miejscowości i osad: Strzyżewice, Gronowo, Leszczynek, Antoniny, Zaborowo. Poza tym do parafii należały pojedyncze osoby wyznania kalwińskiego, przeważnie będące potomkami polskiej szlachty reformowanej i mieszkające w odleglejszych miejscowościach, jak: Parzęczewo, Gryżyna, Prochy, Witosław, Czempiń, Gołaszyn koło Rawicza, Krzycko Wielkie koło Włoszakowic oraz Środa Wielkopolska.
Parafia św. Krzyża była dużo liczniejsza, gdyż na początku XX wieku liczyła niespełna pięć tysięcy osób. Oprócz Leszna do jej obszaru należały miejscowości, wsie i osady: Święciechowa, Leszczynko, Lasocice, Gronowo, Strzyżewice, Trzebina, Piotrowice, Ogrody i Przybyszewo. Pastor Smend, decydując się na objęcie urzędu w Lesznie, zastał parafię św. Krzyża dużo większą, gdyż w 1894 roku oddzielono od niej Wilkowo z kilkoma miejscowościami i osadami, tworząc z nich odrębną parafię ewangelicką. Jak jednak wspomniałem, od 1907 roku pastor Smend był także superintendentem, nadzorując parafie leszczyńskiego okręgu kościelnego. Okręg ten obejmował wówczas, oprócz macierzystej wspólnoty św. Krzyża w Lesznie, następujące parafie: Stare Bojanowo, Krzemieniewo, Kościan, Kotusz, Lubiń, Miąskowo, Racot, Rydzyna, Śmigiel, Osieczna, Wilkowo, Zaborowo. Dodajmy jeszcze, że liczba mieszkańców Leszna nieustannie rosła, a większość osiedlających się w mieście ewangelików wstępowała do parafii św. Krzyża . To w tej parafii stopniowo rosła liczba osób przystępujących do komunii, podczas gdy w parafii św. Jana notowano nieznaczny, ale stały spadek liczby komunikantów.
Z przytoczonych liczb wyraźnie wynika, że zakres duszpasterskich obowiązków pastora Smenda był nieporównanie większy, niż jego „brata w urzędzie” Bickericha. Nic też dziwnego, że to Bickerich jako pierwszy rozpoczął nie tylko pisanie tekstów o historii Leszna i Jednoty, ale też zaczął jako pierwszy popularyzować zdobywaną przez siebie wiedzę. Powszechny obowiązek szkolny oraz coraz tańszy druk sprawiły, że można było liczyć na coraz powszechniejsze czytelnictwo parafian. W 1900 roku ukazał się zatem po raz pierwszy kalendarz parafii św. Jana, będący informatorem o funkcjonowaniu wspólnoty ewangelicko-reformowanej, sprawozdaniem z wydarzeń ostatniego roku, a także zbiorem tekstów o przeszłości parafii. W 1903 roku zmieniono tytuł na Mały Rocznik („Jahrbüchlein”), chcąc uniknąć nieporozumień związanych z nazwą „kalendarz”, oznaczającą wydawnictwo zawierające terminarze oraz wykazy jarmarków i inne informacje. Mały Rocznik miał być parafialnym przewodnikiem, pomagającym uczestniczyć w życiu kościelnym i tym samym wspierającym kształtowanie się wspólnoty parafialnej. Istotnym elementem kształtowania owej wspólnoty były teksty historyczne, których z biegiem lat pojawiało się coraz więcej. Ważna byłą nie tylko ilość, ale też jakość, gdyż objętość i format Małego Rocznika uległy zwiększeniu, a publikowane w nim opracowania historyczne były coraz obszerniejsze i coraz bardziej profesjonalne.
Pastor Smend nie przyglądał się bezczynnie aktywności swojego kolegi, aczkolwiek jego zadanie było trudniejsze. Oprócz nieporównanie większych obowiązków duszpasterskich musiał przebrnąć przez parafialne archiwum, nie miał bowiem takich poprzedników, jak Schiedewitz czy Pflug. Późniejszy start pozwolił za to na udostępnienie publiczności od razu obszerniejszych i dojrzalszych tekstów. Swoistą inauguracją była broszura wydana w 1910 roku, traktująca o czterech luterańskich kościołach św. Krzyża, budowanych, niszczonych i ponownie odbudowywanych . Kolejne wydawnictwa pojawiły się bardzo szybko. W 1910 roku leszczyńscy pastorzy luterańscy skorzystali z wzorca wypracowanego w siostrzanej parafii, publikując swój „Mały Rocznik”. W porównaniu ze skromnymi początkami niewielkiego kalendarza leszczyńskiej Jednoty, luteranie niemal od razu zaczęli wydawać sporych rozmiarów broszurę, zawierającą sążniste teksty. Już w drugim numerze ukazał się artykuł o przeszłości organów w kościele św. Krzyża , ale prawdziwym popisem historiograficznego profesjonalizmu było dzieło Smenda opublikowane w dwóch częściach w 1913 i 1914 roku. Była to historia, jak podano w tytule, ewangelickiego szkolnictwa w Lesznie, ale w rzeczywistości autor skoncentrował się na luterańskich placówkach edukacyjnych. Oczywiście nie pominął działalności gimnazjum ewangelicko-reformowanego, podjął też kwestię nie zawsze łatwych wzajemnych stosunków duchownych i nauczycieli obu protestanckich wyznań w mieście . Już w tym dziele można było także dostrzec zasadniczą tendencję historiograficznych dokonań Smenda: stworzenie silnej historycznej tradycji, umożliwiającej konstruowanie tożsamości niemieckich luteranów w Lesznie bez kompleksu młodszości czy wręcz braku porównywalnych osiągnięć w stosunku do niewątpliwie starszej parafii Jednoty.
Profesjonalizacja badań historycznych obu duchownych nie była tylko efektem wiedzy zdobytej podczas studiów teologicznych, pogłębianej własną pracą. Nie bez znaczenia było członkostwo Bickericha i Smenda w Niemieckim Towarzystwie Historycznym Prowincji Poznańskiej, powstałym w 1885 roku Towarzystwo to skupiało przedstawicieli różnych zawodów, zarówno zainteresowanych historią regionalną, jak i prowadzących szczegółowe, poważne badania nad przeszłością Wielkopolski. W Poznaniu nie było uniwersytetu, ale członkowie Towarzystwa współpracowali z akademickimi historykami z uniwersytetów we Wrocławiu, Berlinie, Pradze i Dorpacie, a stałą, profesjonalną koordynację i kontrolę prac zapewniali zawodowymi historycy, zatrudnieni w utworzonym w 1869 roku Archiwum Państwowym w Poznaniu. Rosnąca specjalizacja badań nad dziejami protestantyzmu w Wielkopolsce sprawiła, że na początku XX wieku, niemal jednocześnie z ukazaniem się pierwszych obszernych publikacji o dziejach leszczyńskich protestantów, pojawiła się idea powołania odrębnego towarzystwa, skupiającego historyków Kościoła w Wielkopolsce. Po niemal dwuletnich przygotowaniach, w czerwcu 1910 roku utworzony został Ewangelicki Związek Historii Kościoła w Prowincji Poznańskiej (Evangelischer Verein für die Kirchengeschichte der Provinz Posen). Jednym z najbardziej aktywnych członków związku był Wilhelm Bickerich. To on stał się faktycznym wydawcą i redaktorem związkowego czasopisma „Aus Posens kirchlicher Vergangenheit”, wydawanego w Lesznie latach 1911–1918. On też był autorem programowego artykułu opublikowanego w pierwszym roczniku periodyku w 1911 roku, kreślącego dwa główne nurty lokalnej historiografii niemieckich ewangelików w Wielkopolsce. Pierwszy nurt, albo inaczej narracja wiodąca – to podkreślanie zasług niemieckich protestantów w rozwoju kulturalnym i gospodarczym ziem polskich. A drugi, równie ważny nurt, to eksponowanie prześladowań protestanckich osadników. Obie narracje stanowiły spójną całość: protestanci przybywali do Polski jako wygnańcy lub poszukiwacze lepszych warunków gospodarowania, budowali tu miasta i wsie, ale jednocześnie musieli zmagać się z uciskiem. Przelewając niewinną krew, umacniali jednak swoje prawa do ziemi, którą zamienili z ugoru w kwitnące pola. Jak zatem pisał pastor Bickerich w 1911 roku: „Jest to historia krwi i łez, przemocy i podstępu, strat i zdrady, ale także ofiarnego uniesienia i uporczywego trwania. Na jej kartach zapisanych jest wiele ludzkiej słabości, ale też wiele cichego, nieznanego bohaterstwa i pełnej męstwa wierności wierze” .
Lata 1918–1920 przyniosły radykalną zmianę sytuacji politycznej. Polskim powstańcom nie udało się zdobyć Leszna w czasie walk w grudniu 1918 oraz styczniu i lutym 1919 r., na co wpływ miały stosunki narodowościowe w mieście. Odsetek ludności katolickiej systematycznie wzrastał od połowy XIX w., ale Leszno pozostawało miastem o wyraźnej przewadze ludności niemieckiej i ewangelickiej. W 1905 roku mieszkało w nim ponad 16 tysięcy osób; z tej liczby 8,5 tysiąca stanowili ewangelicy (53%), 6,5 tysięcy katolicy (44%), a niecały tysiąc Żydzi (2%) . Wśród katolików przeważali jednak Niemcy, gdyż odsetek Polaków w mieście szacowano na nieco ponad 13 procent. O przynależności miasta do odrodzonego państwa polskiego zadecydował traktat wersalski, podpisany w czerwcu 1919 roku. Aż do stycznia 1920 roku, kiedy traktat wszedł w życie, Leszno znajdowało się zatem pod administracją niemiecką. Dopiero przejęcie południowej Wielkopolski przez polskie władze sprawiło, że gwałtownie zmieniły się stosunki narodowościowe na tym terenie. Niemcy masowo wyjeżdżali do Rzeszy, a na ich miejsce sprowadzali się Polacy. Co więcej, Leszno nadal się rozwijało, zwiększając ogólną liczbę ludności. W 1931 r. mieszkało w nim już ponad 23 tysiące osób, w tym niemal 21 tysięcy Polaków i niecałe 2,3 tysiąca Niemców oraz około 120 Żydów. Nie wszyscy spośród owych Niemców byli protestantami, podobnie jak nie wszyscy protestanci byli Niemcami. W czasie spisu powszechnego w 1931 roku tylko 1487 osób podało wyznanie ewangelicko-unijne, 65 ewangelicko-reformowane, 104 ewangelicko-augsburskie, 40 ewangelickie (bez doprecyzowania, pozwalającego zidentyfikować przynależność kościelną), a 67 „inne chrześcijańskie”. Protestantów było zatem 1763, a w tej liczbie byli też Polacy, którzy pojawili się w Lesznie po 1920 roku i należeli do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Podobnie nie wszyscy katolicy byli Polakami, gdyż wyznanie rzymskokatolickie deklarowało 21 261 osób, a język polski jako ojczysty 20 890 osób .
Wymiana ludności w Lesznie nastąpiła po 1920 roku niemal natychmiast po przejęciu miasta przez polską administrację. Według danych sporządzonych w parafii św. Krzyża, liczba osób należących do tej parafii wynosiła w 1914 roku 7785, w 1923 roku już tylko około jeden tysiąc, a w 1927 roku spadła do 850 osób. Podobnie było w parafii św. Jana, liczącej przed pierwszą wojną światową niecałe 1500 osób – w 1927 roku było w niej już tylko 350 osób. Spadek liczebności parafian sprawił, że zbędne stało się utrzymywanie dwóch stanowisk pastorów w każdej z leszczyńskich parafii. W kościele św. Jana problem rozwiązał się poniekąd przypadkowo, ponieważ sekundariusz Alfred Kiehl został już w styczniu 1914 roku oddelegowany do pracy w Ewangelickiej Naczelnej Radzie Kościelnej w Berlinie . Pierwsza wojna światowa nie sprzyjała powołaniu nowego duchownego, a po traktacie wersalskim w ogóle zrezygnowano z obsady tego stanowiska. Nieco inaczej było w parafii św. Krzyża, gdzie sekundariuszem był od 1907 roku pastor Wilhelm Willigmann. Duchowny ten miał pięcioro dzieci w wieku szkolnym i bardzo zależało mu, aby przeniesiono go do parafii w odpowiednio dużym mieście, dającym możliwość kształcenia potomstwa w dobrej szkole. W 1923 roku Propozycja Konsystorza Ewangelickiego w Poznaniu, aby objął parafię w Czyżkówku, miejscowości przyłączonej w 1920 roku do Bydgoszczy, nie została zaakceptowana przez Willigmanna. W grudniu 1923 roku leszczyński sekundariusz został pozytywnie zaopiniowany jako kandydat na stanowisko pastora w Królewcu i w 1924 roku wyjechał do Prus Wschodnich .
Stanowisko drugiego pastora w parafii św. Krzyża pozostawało nieobsadzone aż do 1940 roku, ale w Lesznie pojawiła się zupełnie nowa instytucja kościelna, kierowana przez ewangelickiego duchownego. W 1925 roku utworzono w mieście internat dla uczniów gimnazjalnych, pragnących po maturze studiować teologię ewangelicką z zamiarem podjęcia w przyszłości służby duszpasterskiej w Ewangelickim Kościele Unijnym w Polsce. Podobna instytucja, nazywana Paulinum, funkcjonowała wprawdzie w Poznaniu, ale jej zadania były nieco inne. Paulinum był początkowo internatem, który przyjmował dzieci pastorów z małych miejscowości, w których nie było szkół średnich zapewniających edukację umożliwiającą podjęcie studiów uniwersyteckich. Stopniowo zaczęto jednak do niego przyjmować dzieci nauczycieli, ziemian oraz przedstawicieli innych zawodów inteligenckich, nie wymagając jakichkolwiek zobowiązań co do kierunku przyszłych studiów. W przypadku alumnatu w Lesznie cel był inny. W obliczu nagłego spadku liczby pastorów w zachodniej Polsce po 1919 roku, będących najliczniejszą grupą zawodową, mogącą objąć przewodnictwo w życiu mniejszości niemieckiej, postanowiono podjąć kroki ułatwiające podjęcie studiów teologicznych niemieckiej młodzieży z Wielkopolski. Po utworzeniu państwa polskiego do Rzeszy wyjeżdżali przede wszystkim mieszkańcy poznańskich miast, przyszłych pastorów trzeba było zatem szukać raczej w okolicach wiejskich. Alumnat miał umożliwiać zdobycie średniego wykształcenia wiejskiej młodzieży, a wybór Leszna nie był przypadkowy. Tylko w trzech miastach województwa poznańskiego znajdowały się gimnazja z niemieckim językiem nauczania. Poznań i Bydgoszcz uznano jednak za zbyt duże ośrodki, niedające kontroli nad procesem wychowawczym, a poza tym to w leszczyńskim Prywatnym Gimnazjum im Kanta niemal wszyscy nauczyciele byli ewangelikami – w poznańskim Gimnazjum im. Schillera spory odsetek ciała pedagogicznego stanowili katolicy. Najbardziej interesujące były jednak argumenty przedstawione przez superintendenta Smenda: Leszno przez kilkaset lat dostarczało protestanckim strukturom kościelnym wybitnych duchownych i działaczy, alumnat miał się zatem stać kontynuatorem chlubnych, wielowiekowych tradycji .
Religijne wychowanie młodzieży w alumnacie miał zapewniać inspektor, czyli kierownik instytucji, będący ordynowanym duchownym ewangelickim. W latach 1925–1935 inspektorem był Fritz Schmidt (1892–1961), młody pastor pochodzący z Czarnkowa i ordynowany na duchownego w październiku 1925 roku. Alumnat nie był instytucją żadnej leszczyńskiej parafii ewangelickiej, lecz placówką Ewangelickiego Kościoła Unijnego w Polsce, ale w zarządzie zasiadali wyłącznie członkowie miejscowych, leszczyńskich elit. Oprócz superintendenta Smenda, pastora Bickericha i pastora Schmidta oraz dyrektora niemieckiego gimnazjum Hermanna Vincenta, byli to właściciele ziemscy: Kurt i Annamarie Müllerowie z Górzna, Wilhelm Justus von Wedemeyer z Wonieścia oraz Maria von Loesch z Jabłonnej. Początkowo internat funkcjonował w wynajętym budynku szkolnym, kiepsko przystosowanym do potrzeb całodobowego obiektu wychowawczego. Szczególne problemy stwarzało gotowanie w małej kuchni oraz utrzymanie higieny, gdyż toalety znajdowały się na zewnątrz budynku. Niedogodności usunięto poprzez wzniesienie nowego budynku, oddanego do użytku we wrześniu 1930 roku i mogącego przyjąć 30 alumnów .
Dekada lat dwudziestych i początek dekady lat 30. XX wieku to czas, kiedy leszczyńscy protestanci próbowali podtrzymywać dawne wzorce życia i tożsamości, ukształtowane jeszcze w okresie zaboru pruskiego. Obok alumnatu, który miał stanowić symbol determinacji na rzecz utrzymania Kościoła Ewangelicko-Unijnego w dotychczasowym stanie, osiągniętym za panowania Hohenzollernów, w dalszym ciągu istotną rolę odgrywała historiograficzna twórczość obu leszczyńskich duchownych, Bickericha i Smenda. Nadal też wiodące były dwa nurty tej twórczości, czyli kulturotwórczy oraz martyrologiczny, przy czym zwłaszcza ten drugi odpowiadał ówczesnym nastrojom. Wśród niemieckich ewangelików dominowało po traktacie wersalskim poczucie niesprawiedliwego traktowania przez polskie władze, które oskarżano o prześladowanie protestantów, w znacznym stopniu uwarunkowane katolickim wyznaniem większości Polaków. To poczucie skrzywdzenia znajdowało wyraz i było jednocześnie umacniane poprzez kolejne publikacje Bickericha i Smenda. Zawieszenie wydawania czasopisma „Aus Posens kirchlicher Vergangenheit” nie stanowiło przeszkody, gdyż obaj duchowni wydawali książki lub broszury, a krótsze teksty umieszczali w różnych czasopismach, zarówno naukowych, jak i przeznaczonych dla masowego odbiorcy. Więcej i częściej nadal publikował Bickerich, który zresztą znacznie poszerzył zakres swoich rozważań. Jego teksty coraz częściej dotyczyły już nie tylko Leszna i Wielkopolski, ale obszaru całej Polski, co było uwarunkowane zwiększonym zainteresowaniem Niemców z byłego zaboru pruskiego sytuacją w państwie, w którym znaleźli się po traktacie wersalskim. Nie zawsze były to specjalistyczne publikacje naukowe, oparte na źródłach archiwalnych. Bickerich upowszechniał swoją wizję dziejów protestantyzmu w Polsce poprzez opracowania popularnonaukowe, czego przykładem była wydana w 1925 roku książka . Swoje zapatrywania przekazywał też przyszłym pastorom, gdyż prowadził wykłady z historii Kościoła i reformacji w Wielkopolsce w ewangelickim seminarium duchownym, utworzonym w 1921 roku w Poznaniu. Superintendent Smend publikował tymczasem mniej, ale za to koncentrował się na obszerniejszych, źródłowych książkach, dotyczących dziejów luteranizmu w Wielkopolsce. Dwie z nich do dzisiaj zachowały aktualność i są często cytowane przez współczesnych historyków. Pierwsza książka, opublikowana w 1928 roku, zawierała szczegółową prezentację wczesnych dziejów parafii św. Krzyża w Lesznie , natomiast druga, wydana w 1930 roku, to wydawnictwo źródłowe, poświęcone luterańskim synodom w Wielkopolsce .
Obaj leszczyńscy duchowni, Smend i Bickerich, byli wysoko cenieni nie tylko w kręgach kościelnych, ale także w środowisku profesjonalnych badaczy dziejów. Obaj otrzymali doktoraty honorowe Uniwersytetu Wrocławskiego (Bickerich w 1926, Smend w 1928 roku), obaj też zostali wyróżnieni honorowym członkostwem niemieckiego Towarzystwa Historycznego w Poznaniu (Bickerich w 1927 roku, Smend w 1935). Ich działalność dobiegła jednak końca w pierwszej połowie dekady lat 30. W 1932 roku pastor Bickerich został „pełniącym obowiązki” seniora wielkopolskiej Jednoty, ale oficjalna siedziba senioratu nadal znajdowała się w Poznaniu, a leszczyński duchowny nie został – tak jak jego poprzednicy – radcą poznańskiego Konsystorza Ewangelickiego . Już w styczniu 1934 roku Bickerich zmarł, a w 1935 roku Smend przeszedł na emeryturę i wyjechał do Bad Godesberg w Rzeszy Niemieckiej, tam też zmarł w 1943 roku.
Odejście tych dwóch duchownych stanowi istotną cezurę w dziejach leszczyńskiego protestantyzmu. W ostatnim okresie swojej działalności obaj musieli zmierzyć się z poważnym kryzysem, jaki dotknął zarówno obie parafie ewangelickie w Lesznie, jak i struktury organizacyjne i instytucjonalne mniejszości niemieckiej w tym mieście. Budowa nowej siedziby alumnatu w 1930 roku była tylko pozornym przejawem siły miejscowego, niemieckiego protestantyzmu, gdyż poprzedziły ją dyskusje, czy internat będzie w przyszłości potrzebny. Wątpliwości budziła zmniejszająca się liczba Niemców w województwie poznańskim i tym samym spodziewane, mniejsze zapotrzebowanie na nowych pastorów. Nie bez znaczenia były też prognozy, zapowiadające konieczność rezygnacji z utrzymywania niemieckiego gimnazjum w Lesznie .
Pierwsze kłopoty zaczęły się już w 1931 roku, kiedy Hermann Vincent, dyrektor Gimnazjum im. Kanta, nie otrzymał pozwolenia na dalsze wykonywanie zawodu nauczycielskiego w Polsce i wyjechał do Rzeszy, obejmując posadę dyrektora gimnazjum w Międzyrzeczu . W latach 1933–1934 zmarli trzej członkowie zarządu Ewangelickiego Alumnatu: w 1933 roku Kurt von Müller z Górzna, w 1934 roku pastor Bickerich oraz Justus von Wedemeyer z Wonieścia. W 1935 roku Leszno opuścił nie tylko superintendent Smend, ale także inspektor Alumnatu, pastor Schmidt. Odejście ostatniego z wymienionych było przejawem głębszego kryzysu, który przewidziano już pod koniec lat dwudziestych. Był on związany z malejącą liczbą uczniów Gimnazjum im. Kanta w Lesznie i pogłoskami o zamknięciu szkoły. Ostatecznie, choć w 1937 roku już oficjalnie zapowiedziano likwidację gimnazjum, udało się je utrzymać aż do 1939 roku. Nie udało się za to utrzymać statusu Ewangelickiego Alumnatu jako internatu dla przyszłych pastorów, gdyż zapotrzebowanie na nowych duchownych unijnych wyraźnie się zmniejszyło. Po uzupełnieniu zarządu Alumnatu o nowych członków, w 1936 roku podjęto decyzję o przekształceniu tej placówki w zwykły internat dla niemieckich uczniów gimnazjalnych .
Ten niewątpliwy sukces nie może przesłonić faktu, że zmiana pokoleniowa, jaka nastąpiła na kluczowych stanowiskach w obu leszczyńskich parafiach w połowie lat trzydziestych, nie pozwoliła na kontynuowanie dotychczasowych, wszechstronnych działań w dziedzinie polityki pamięci. Pastorów Bickericha i Smenda zastąpili na urzędach proboszczów ich synowie, Wolfgang Bickerich i Gottfried Smend (junior), ale tylko pierwszy z nich okazał się energicznym duchownym. Wolfgang Bickerich, urodzony w Lesznie, absolwent miejscowego gimnazjum, odbył studia teologiczne w Szwajcarii, Niemczech, Szkocji i w Polsce, zdobywając wszechstronne doświadczenia. Próbował też pisać i publikować, ale niestety jego nacjonalizm był bardziej zdecydowany i pozbawiony szerszej perspektywy, cechującej historiograficzny dorobek Wilhelma Bickericha . Ten ostatni potrafił na przykład zdobyć się na obiektywizm w ocenie Johanna Metziga, niemieckiego polonofila z Leszna , podczas gdy Wolfgang zasłynął właściwe tylko jedną większą publikacją historyczną, wydaną już w okresie okupacji niemieckiej .
Z gruntu odmiennie potoczyły się losy parafii św. Krzyża, którą przejął po ojcu pastor Gottfried Smend (1896–1977), w latach 1925–1935 proboszcz parafii w Laskowie w gnieźnieńskim okręgu kościelnym. Już w 1936 roku okazało się, że z powodu choroby jest on niezdolny do pełnienia obowiązków duszpasterza i postanowił wyjechać do Rzeszy. Władze kościelne potraktowały jego przypadek z dużą wyrozumiałością, na co pewien wpływ mógł mieć fakt, iż żoną Smenda była córka generalnego superintendenta Paula Blaua . Leszczyński proboszcz został zatem skierowany do parafii Franzburg na Pomorzu, niecałe 30 kilometrów od Stralsundu (obecnie land Mecklenburg-Vorpommern). Nowym proboszczem parafii św. Krzyża został Martin Rutz, od 1935 roku będący już inspektorem Alumnatu. Duchowny ten przeprowadził się wprawdzie do parafialnego domu pastorskiego, ale pełnił odtąd obowiązki wykonywane dotychczas przez dwóch duchownych: proboszcza parafii św. Krzyża i inspektora Alumnatu. Trudno było w tych warunkach oczekiwać, aby pastor Rutz kontynuował badania historyczne i publikował opracowania o przeszłości leszczyńskich luteranów.
Okres drugiej wojny światowej przyniósł zaostrzenie polsko-niemieckiego antagonizmu, który przekształcił się we wrogość. Internowanie prominentnych przedstawicieli mniejszości niemieckiej przez polskie władze na początku września 1939 roku i rozstrzelanie kilku miejscowych Niemców podejrzanych o dokonanie dywersji na tyłach walczących pododdziałów Wojska Polskiego spotkało się z odwetem. Już w pierwszych dniach niemieckiej okupacji rozstrzelano grupę przedstawicieli polskich elit z burmistrzem Leszna na czele, przy czym udział w selekcji represjonowanych Polaków miał brać pastor Wolfgang Bickerich. Do miasta powrócili w wielkiej liczbie Niemcy, ale przybysze pochodzili nie tylko z Rzeszy. Sporą grupę stanowili przesiedleńcy z Łotwy i Estonii, co stało się przesłanką do ponownej obsady stanowiska drugiego pastora parafii św. Krzyża, zwolnionego w 1924 roku. W 1940 roku stanowisko to objął pastor Hellmuth Frey, urodzony w 1901 roku w Estonii i pełniący poprzednio obowiązki docenta w Instytucie im. Lutra w Tartu (Dorpat). Dodatkowym, choć już nie tak oficjalnym wzmocnieniem protestantyzmu w Lesznie było obranie miasta na siedzibę przez Theodora Zöcklera, superintendenta Ewangelickiego Kościoła Augsburskiego i Helweckiego Wyznania z Galicji i jednocześnie pastora w Stanisławowie. Duchowny ten był teściem Wolfganga Bickericha, dlatego po przesiedleniu ze Stanisławowa (przyłączonego już do ZSRR) do Kraju Warty pod koniec 1939 roku, zamieszkał w domu parafii św. Jana w Lesznie.
To personalne wzmocnienie ewangelickich struktur parafialnych nie oznaczało wznowienia aktywnej roli Ewangelickiego Kościoła Unijnego w integracji niemieckich przesiedleńców i imigrantów, tak jak to miało miejsce w okresie zaboru pruskiego. Polityka wyznaniowa władz Kraju Warty zmierzała wprawdzie do germanizacji okręgu i stopienia wszystkich miejscowych Niemców w nowe „plemię” na Niemieckim Wschodzie, ale miało się to dokonać bez udziału chrześcijaństwa. Ostateczna likwidacja niemieckich, protestanckich struktur kościelnych w Lesznie dokonała się jednak nie w efekcie działań nazistowskiej administracji, lecz zwycięskiego pochodu Armii Czerwonej i ewakuacji Niemców z Wielkopolski w styczniu 1945 roku.
Nie wszyscy Niemcy z Leszna i okolic zdołali się ewakuować, a niektórzy wrócili już po kilku tygodniach. Uznawani za „etnicznych Niemców”, czyli folksdojczów bez prawa do polskiego obywatelstwa, poddawani byli rozmaitym szykanom. Niektórzy z nich pozostawili zresztą wspomnienia z tego okresu, jak choćby Annemarie Müller z Górzna, osadzona w polskim obozie pracy w Gronowie koło Leszna . Skomplikowana była sprawa ewangelickiego duszpasterstwa, gdyż Ewangelicki Kościół Unijny uległ formalnej likwidacji już w latach 1946 i 1947, a jedynym luterańskim Kościołem, który uzyskał prawo działania na terenie całej Polski, był Kościół Ewangelicko-Augsburski. Kościół ten, działający do 1918 roku tylko na terenie dawnego Królestwa Polskiego (Kongresowego), stworzył w okresie międzywojennym parafie na terenie byłego zaboru pruskiego, skupiające głównie Polaków przybywających do zachodniej Polski z terenu byłych zaborów rosyjskiego, austriackiego oraz ze Śląska Cieszyńskiego. W 1926 roku taka parafia – początkowo pod nazwą zbór – powstała także w Lesznie, jako filiał parafii ewangelicko-augsburskiej w Poznaniu. W okresie drugiej wojny światowej wielu polskich członków tej parafii padło ofiarą niemieckiej polityki okupacyjnej. Po zakończeniu działań wojennych odbudowano ewangelicko-augsburskie struktury parafialne, tworząc w Lesznie filiał parafii poznańskiej. Opieką duszpasterską objęto nie tylko Polaków, ale także Niemców (folksdojczów), którzy stopniowo uzyskiwali prawo do polskiego obywatelstwa. Polskie nabożeństwa ewangelicko-augsburskie odprawiano – zarówno w kresie międzywojennym, jak i po wojnie – w kaplicy, należącej do 1945 roku do niemieckiego Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego, powstałego w XIX wieku i nazywanego potocznie Kościołem Staroluterańskim. Dopiero po upadku PRL i uchwaleniu w 1994 roku ustawy o stosunku Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego do państwa, pojawiły się nowe możliwości rozwoju leszczyńskiej wspólnoty luterańskiej. Energiczne starania o przejęcie nieruchomości należących do 1945 roku do Ewangelickiego Kościoła Unijnego, zostały uwieńczone częściowym powodzeniem, stabilizując finansowe podstawy działania zarówno poznańskiej parafii ewangelicko-augsburskiej, jak i jej leszczyńskiego filiału. W 2001 r. warszawskie władze kościelne podjęły decyzję o utworzeniu w Lesznie samodzielnej parafii ewangelicko-augsburskiej, a w 2002 roku dokonano wyboru nowej rady parafialnej. Leszczyńska parafii objęła teren czterech powiatów województwa wielkopolskiego (leszczyński, rawicki, kościański, gostyński) oraz jednego (górowski) w województwie dolnośląskim .